Dochodowe Studio Graficzne

#35 Co jest nie tak z naszą branżą? - Dochodowe Studio Graficzne

nieszablonowy SHABLON Season 1 Episode 35

Wyślij do nas wiadomość, zadaj pytanie

W tym odcinku mówimy o wynikach naszej ankiety. Pytałyśmy o to, co jest nie tak z naszą branżą. Tym razem chodzi tylko i wyłącznie o naszą grupę zawodową - nie rozmawiamy zupełnie o klientach.
Wyniki pokazały nam, jak często grafik na drugiego grafika patrzy wilkiem. Nie chcemy ze sobą współpracować, ani tym bardziej dzielić się wiedzą. Widoczny jest również mocno podział na tych, którzy są początkujący i stawiają pierwsze kroki w branży i na tych zaawansowanych, którzy działają na rynku dłuższy czas. 
Skąd się bierze takie podejście, te często błędne przekonania o sobie nawzajem i co Ty możesz z tym zrobić? Zapraszamy do odsłuchania!

Linki, o których wspominamy w tym odcinku to:

Dzisiaj czeka nas trudny temat dotyczący codzienności w naszej branży, a także problemów skrywanych w środku. W przygotowaniu tego tematu pomogłyście nam Wy, odpowiadając na nasze pytania w ankietach z Instagrama i newslettera. Dziękujemy wszystkim, którzy podzielili się z nami swoją opinią. 

Pytałyśmy o to, co Was irytuje w naszej branży i co z naszą branżą jest nie tak. Pierwszym wnioskiem, jaki wyciągnęłyśmy z odpowiedzi jest to, że istnieją dwa obozy. W pierwszym są osoby, które działają na rynku od dłuższego czasu, są dłużej aktywne, tworzą projekty i współpracują z klientami jeden na jeden. W drugim obozie mamy osoby, które dopiero zaczynają, wchodzą na rynek i uczą się współpracy z klientem. Obie strony mają pewne przekonania na temat siebie nawzajem i to właśnie o nich chcemy dzisiaj porozmawiać. Jak wiesz, my wyznajemy opcję Collaboration over Competition, czyli współpraca ponad konkurencję, dlatego jesteśmy troszeczkę zdziwione, a nawet delikatnie rozczarowane, że widzimy obozy nastawione przeciwko sobie. Nie jest to jeszcze konflikt na ostrzu noża, ale widzimy, że obie strony denerwują siebie nawzajem. Prowadząc nasze studio i kursy edukujemy graficzki początkujące, a także te bardziej zaawansowane. Staramy się zacierać granice między tymi obozami, żeby każda z Was czuła się na rynku na swoim miejscu, by nie czuć się ranioną przez innych, ale też nie ranić innych obecnych na rynku. Mamy nadzieję, że dzisiejsze przemyślenia zainspirują również Ciebie do tego, żeby łagodniej spojrzeć na obóz, w którym Ty nie jesteś. Może się przekonasz, że możliwe jest współistnienie i dobra chemia między obydwoma obozami. Jeżeli nie wierzysz, to możesz spojrzeć na nas. Wydaje nam się, że jesteśmy tego żyjącym dowodem.

Co nas najbardziej denerwuje w branży graficznej? To zależy kogo spytamy. Osoby, które dłużej działają na rynku zleceń graficznych wskazują na sposób komunikacji osób wchodzących na rynek. W ankiecie pojawiło się nawet wyrażenie: stosują agresywny marketing. Wydaje nam się, że jest to związane z tym, że osoby, które dłużej już na tym rynku są, zaczynały pracę w innych warunkach i przy mniejszym udziale internetu. Tak naprawdę jeszcze 5 lat temu nie było na Instagramie tak wielu kont poświęconych kwestiom graficznym. Owszem, były już wtedy konta zagraniczne, jednak na polskim rynku konta graficzne można było policzyć na palcach jednej ręki. Teraz to się zmienia, a konkurencja jest dużo wyższa. Dla nowych graficzek marketing internetowy stał się jednym z narzędzi docierania do klientów. Konkretne komunikaty, które faktycznie mogą wydawać się ostre, mają na celu przyciągnąć uwagę klienta. Każdy, kto na co dzień ma odrobinę styczności z internetem, wie, że o uwagę odbiorcy w dniu dzisiejszym trzeba mocno walczyć.

Jednak niektórzy mogą to odbierać jako przesadną pewność siebie w komunikowaniu. Jak wiadomo, punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, dlatego osoby, które zaczynały wcześniej, z wykorzystywaniem innych metod, mogą nie rozumieć do końca i inaczej postrzegać działania osób nowych uzbrojonych w większą świadomość mechanizmów marketingowych. Dzisiaj, kiedy jesteśmy początkującymi przedsiębiorcami wiedza o marketingu jest dla nas na wyciągnięcie ręki i jeżeli nie chcemy utopić swojego kapitału początkowego, to musimy zrozumieć, jak działa marketing. My też tego uczymy, zarówno młodsze odbiorczynie, jak i te będące na rynku od dłuższego czasu, ale niestosujące przez lata żadnych technik marketingowych. Te wszystkie sztuczki marketingowe stosowane przez młodsze pokolenia graficzek są szczególnie widoczne dla osób, które przez lata nie robiły nic w tym kierunku. Wyobraź sobie osobę, która jest na rynku od 10 lat, jej zabiegi marketingowe nie muszą być bardzo intensywne, bo klientów po prostu ma z polecenia lub wracających po pewnym czasie. Zna większą część branży, więc wymienia się zleceniami z koleżankami czy kolegami po fachu, przez co zapewnia sobie źródło utrzymania. W przypadku osoby, która dopiero wchodzi na rynek i nie zna nikogo, a starsi na rynku są zamknięci w hermetycznym środowisku, nowa osoba nie ma za bardzo pola manewru i musi zademonstrować pewność siebie i swoje kompetencje, by w ogóle móc podjąć jakąkolwiek pracę. Ważne, żebyśmy nie oceniały tych wysiłków i ich graficznego poziomu w ostry sposób, bo prawdopodobnie każda z nas była na tym etapie. Różnica polega na tym, że my być może nie potrzebowałyśmy tak bardzo akcentować swoich umiejętności. 

Kolejny problem, jaki powtarza się w Waszych odpowiedziach to zarzut od młodych na rynku, że środowisko graficzek na rynku jest bardzo hermetyczne, że ciężko do niego dołączyć, a osoby będące na rynku dłużej nie chcą się dzielić swoją wiedzą. Nowi, stawiając pierwsze kroki, dopiero się uczą. Rozglądają się po branży i szukają jakiegoś punktu zaczepienia. Próbują zrozumieć zasady, według których cały ten rynek działa. Próbują znaleźć ramy, w których powinni się poruszać, żeby wpasować się w niego i nie popełnić błędu. Ale przez to, że ci bardziej doświadczeni nie chcą dzielić się wiedzą, to nic dziwnego, że prędzej czy później do tych błędów dojdzie. 

Podczas spotkań z Wami, np. mentoringowych czy w ramach kursu Dochodowe Studio Graficzne, często słyszymy, że my, starsi stażem, zachowujemy się jakbyśmy posiedli jakąś wiedzę tajemną i strzeżemy jej wrót. Zawsze nas to zdziwi, bo wydaje nam się, że coraz częściej starsi graficy próbują edukować innych. Jednak ta edukacja nie zawsze jest prowadzona w przyjaznym tonie, co także pojawiało się jako odpowiedz w naszej ankiecie. Można powiedzieć nawet, że kryje się w tym trochę hejtu, na zasadzie: Powiem Ci, jak to powinno być, ale dziwię się, że Ty tego jeszcze nie wiesz.Bierzesz się do pracy, ale przez ten niemiły komentarz, czujesz jak Twoje chęci słabną i zastanawiasz się, czy masz na pewno chęć wchodzić do branży, gdzie ludzie są do siebie negatywnie nastawieni. My osobiście nie doświadczyłyśmy takich sytuacji, jednak takie głosy do nas dochodzą. Być może dzieje się to w agencjach i jest to związane z hierarchią. Być może wynika z różnic w postawach osób pochodzących z różnych grup wiekowych, ze względu na różne podejścia do wychowania dawniej i u osób młodszych. Niektóre komentarze mogą zostać odebrane jako bardziej osaczające, inne mniej. 

Oczywiście wszystko zależy też od osoby, która bierze udział w procesie kształcenia, edukacji, ale im więcej przyjaznych i dobrych mentorów, tym lepiej dla naszej branży. Weźmy pod uwagę, że przebranżowienie się nigdy nie było tak popularne jak teraz. Mamy graficzki, które kiedyś były tłumaczkami (pozdrawiamy), czy graficzki, które wyrosły z zawodu wirtualnej asystentki. Być może nie ukończyły ASP, być może nie przeszły typowej drogi grafika, ale są otwarte, chcą się uczyć i chcą, żeby ktoś je wziął pod graficzne, mentorskie skrzydła. My takich nie oferujemy, bo nie czujemy się na siłach, żeby uczyć kogokolwiek projektowania. Ale są osoby, które takimi mentorami są i uważamy, że warto się za taką dobrą duszą rozejrzeć. Za kimś, kto będzie wspierał w tym procesie. Jeżeli jesteś zaawansowana graficznie i masz dar edukacyjny, rozważ możliwość wsparcia w rozwoju graficznym konkretne osoby, które na dzień dzisiejszy ocenisz jako zaniżające poziom branży i oferujące rozwiązania, które nie przystoją tej branży.

Bądźmy wyrozumiałe, ale nie tylko w kontekście graficznego stylu i umiejętności, ale również w kontekście wyceny. Problemem, który był również mocno sygnalizowany w naszej ankiecie było zaniżanie cen i stosowanie dumpingu cenowego. Wydaje się, że przecież wszyscy wkoło ceny podnoszą, bo jest inflacja i ceny w sklepach ciągle rosną, a tymczasem ktoś swoje zlecenia graficzne sprzedaje niemalże za bez cen. Problem polega na tym, że kiedy nie mamy się od kogo uczyć i jakiegoś punktu odniesienia, nie mamy możliwości zrozumieć jak do tematu wyceny powinniśmy podchodzić. Przez to nie należy takiej osobie zarzucać, że ona tę cenę zaniża. Ona zwyczajnie może nie mieć świadomości tego jak wiele rzeczy powinna brać pod uwagę, a wycena to dość złożona kwestia. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że wiele osób nie udostępnia swoich cenników, przez co ceny są utajone, ale uważamy, że jest to związane z tym, że żeby zrobić wycenę, trzeba wziąć pod uwagę wiele elementów, zarówno po stronie klienta, jak i po swojej stronie, a większość wycen robi się indywidualnie. Wycena projektów graficznych to na tyle kwestia bogata i złożona, że na jej temat stworzyłyśmy bezpłatne szkolenie, na które możesz się zapisać tutaj i je przesłuchać. Bezpłatne – no właśnie – czy to jest dumping? Nie, to jest chęć podzielenia się wiedzą na temat wyceny. Jednak nie pokazujemy ile kosztują projekty, które robimy, bo ta wiedza nie jest dla Ciebie przydatna. Ale jeżeli właśnie analizujesz swoje ceny i zastanawiasz się nad ich poziomem, to zachęcamy do zapoznania się z naszymi materiałami, które mają pomóc zrozumieć Ci cały temat wyceny produktu. 

Temat wyceny przestaje być tematem tabu, ale uważamy, że aktualne trendy nie do końca pomagają w samodzielnym ustaleniu swoich cen. Pojawiają się posty typu: „Hej, odkrywam swoje stawki! Pobierz mój cennik i zobacz!” Zaczęliśmy więcej mówić o pieniądzach, staramy się być bardziej transparentni. Jednak sam cennik, bez przedstawionego procesu ustalania ceny, nie ma żadnego waloru edukacyjnego. Gdy widzimy cenę 50 zł na projekt logo, nie powinniśmy sugerować się nią, bo nie wiemy jak finansowo się taka cena przekłada na dany biznes. Nie wiemy skąd, gdzie, jak i dlaczego, więc takie stawki nie powinny być dla nas wyznacznikiem. Zaniżanie stawek ma dwa skutki uboczne. Po pierwsze jeżeli Twoje stawki są za niskie, to czujesz to we własnym portfelu i ciężko jest Ci się utrzymać. Drugi skutek uboczny, to kształtowanie obrazu całej branży i jej postrzeganie przez klientów (dzisiaj o tym nie mówimy, ale pamiętajmy, że niskie stawki również mogą psuć postrzeganie naszej pracy i jej wartości). 

Klient jest przyzwyczajony do zaniżonych stawek i oczekuje, że inni graficy też będą za takie pracować. My z kolei będziemy próbowały zoptymalizować budżet, żeby nam się wszystko pospinało, co coraz częściej kończy się sięganiem po sztuczną inteligencję. Jeżeli nie jesteśmy w stanie podnieść stawek i uzasadnić wartości naszej pracy, to musimy się jakoś utrzymać na powierzchni, przez co wspieramy się narzędziami. Możemy mieć wrażenie, że zewsząd napływają do nas kreacje wygenerowane przez AI i zalewają rynek. Możliwe, że jest to spowodowane ciągłym wzrostem zapotrzebowania na kreacje graficzne. Świat się rozwija i duża część świata biznesowego przenosi się do online’u, gdzie warstwa graficzna jest coraz bardziej istotna. Projektowanie przestało być już zajęciem premium zarezerwowanym dla większych koncernów, które mają sowity budżet na marketing i reklamę. Projektowanie graficzne staje się usługą, która jest potrzebna małym i mikroprzedsiębiorcom, którzy przenoszą się do internetu i potrzebują oprawy graficznej tego swojego biznesu. Jest ich coraz więcej, przez co zapotrzebowanie rośnie, a wraz z nim liczba grafik i stylistyk. 

Moglibyśmy powiedzieć, że wytwory sztucznej inteligencji są średniej jakości. Same czasami projektujemy coś za jej pomocą, np. okładki podcastu czy postów blogowych, jednak widzimy, że w tych grafikach są błędy — niewyraźne tło, rozmyte krawędzie itd. Dzięki temu narzędziu można tworzyć fajne rzeczy, ale do tego też trzeba się przyłożyć i wiedzieć, o co poprosić sztuczną inteligencję. 

Każdy z nas zauważa trendy i modę w projektowaniu, ale nie jesteśmy zmuszeniu, żeby każdy projektował w ten sam sposób i jednym określonym stylu. Nie musimy koniecznie wpisywać w jeden konkretny rodzaj projektowania. Przez to, że jest tak dużo klientów, to każdy nowy projektant wchodzący na rynek, może być pewien tego, że znajdzie swojego klienta i że będzie na 100% mógł działać w swoim stylu i na swoich zasadach. Osoby, które już dłużej są na rynku, mają swoją wypracowaną stylistykę i wiedzą, w czym się czują dobrze, np. wolą projekty minimalistyczne, nieprzeładowane lub odpowiadają im złożone projekty z elementami ilustratorskimi czy kolażami i przejściami kolorystycznymi. Ktoś, kto dopiero wchodzi na rynek, nie wie dokładnie, w czym się będzie czuć dobrze. Należy dać sobie czas, szukać, pracować i próbować różnych rzeczy. Szukajmy naszego stylu. To nie muszą być tylko projekty dla klientów. Możemy po godzinach próbować, uczyć się nowych rzeczy i nowych efektów. Zawsze jest coś, co gdzieś się kryje, nowe funkcje. Dajmy sobie czas na to, żeby próbować różnych rzeczy i znaleźć to, w czym się czujemy dobrze i co będzie naszym kierunkiem pracy w branży. 

Paradoksalnie można stwierdzić, że występuje pewien rozdźwięk między rynkiem a branżą. Rynek wybacza więcej eksperymentów, poszukiwań i działań niezgodnych z kanonem projektowym. Branża jest ostrzejsza w tym względzie. Jest pewien kanon, którego jako grafik doświadczony przestrzegasz, są zasady, których nie łamiesz, a jeżeli je łamiesz, to robisz to w taki sposób, że widać, że celowo te reguły złamałeś. Ale na rynku wszystkie koncepcje mają jednakową wartość, bo klient się na tym nie zna. Dlatego jeżeli projektujesz niezgodnie z kanonem, masz własną, bardziej artystyczną ekspresję i nie wpisujesz się w ramy, to klient tego nie wie. Nie ma zielonego pojęcia, więc paradoksalnie może lepiej nie słuchać na początku branży, bo mimo wszystko branża jest zamkniętym środowiskiem. Nie ma w niej tak dużo miejsca na eksperymentowanie. Gdy chcesz dołączyć do branży może pojawić się problem, bo wtedy bardzo często zaczynamy działać odtwórczo. Patrzymy jak pracują graficy z doświadczeniem, widzimy fonty, które stosują. Próbujemy to odtworzyć, bo mamy wrażenie, że wartość naszej pracy wzrośnie i będziemy mogły podnieść nasze ceny. Ale rynek nie wie, co jest kanonem. Nie jest tak bardzo wyedukowany, jak nam się wydaje. Możemy swoją cegiełkę w tej edukacji dokładać. Ale to tylko pokazuje, że jest miejsce dla każdego, na każdym poziomie rozwoju graficznego. I właśnie brak wzajemnego oceniania może zrobić więcej dobrego dla rynku i branży niż hermetyczne stawianie granic. 

Fajnie, że następują zmiany. Widzimy, że powoli zaczyna się też coś dziać w kontekście spotkań i koncentrowania się społeczności osób zajmujących się grafiką. W naszej ankiecie pojawiały się głosy, że branża IT ma regularne meetupy, a graficy się ogóle nie integrują. Nam też się wydawało, że ta branża jest hermetyczna. Pamiętamy, kiedy tworzyłyśmy pierwsze edycje kursu Dochodowe Studio Graficzne, to widziałyśmy, że mało było tej integracji między naszymi kursantkami. Ale nie poddałyśmy się, próbowałyśmy dalej i udało nam się stworzyć fajną grupę na Facebooku, gdzie widzimy, że ciągle pojawiają się nowe posty. Dziewczyny piszą do siebie prywatne wiadomości, polecają się nawzajem i tworzy się tam siatka kontaktów. Więc dla naszej branży to również jest możliwe. Kolejna prężnie działająca grupa to Dziewczyńska grupa graficzna, która ma aktualnie 6-7 tysięcy członków. Dziewczyny co jakiś czas organizują spotkania, pojawiają się pomysły wspólnych coworkingów. 

Dajmy jeszcze chwilę naszej branży, w której powoli, ale następują zmiany. 

Jeśli sama masz chęć na zorganizowanie jakiegoś meetupu, to może warto pomyśleć o tym, żeby wziąć sprawy w swoje ręce? Jeżeli masz przestrzeń czasową na to, żeby się czymś takim zająć, to jak najbardziej jest super sprawa. Jesteśmy przekonane, że jeżeli każdy członek naszej graficznej społeczności otworzy się trochę na tych, którzy są po drugiej stronie barykady, to jesteśmy w stanie stworzyć dużo bardziej zintegrowane i przyjazne środowisko. Takie, w którym chce się człowiekowi dzielić tym, co ma i wie bez zastanawiania. Po prostu bądźmy bardziej skłonni do pomocy sobie nawzajem. Wiemy, że to nie przystaje do kapitalistycznego świata i żyłującej się konkurencji, ale jesteśmy osobiście przekonane, że ma to o wiele więcej sensu. Wspierajmy się, nie oceniajmy i dzielmy wiedzą, którą udało nam się zebrać. Do grobu jej nie zabierzemy. Życzymy Wam i sobie wsparcia, i otwartości.