Dochodowe Studio Graficzne

#30 Q&A: Wy pytacie, my odpowiadamy - Dochodowe Studio Graficzne

nieszablonowy SHABLON Season 1 Episode 30

Wyślij do nas wiadomość, zadaj pytanie

Witamy w okrągłym, trzydziestym odcinku podcastu! Yaaay! Tym razem odpowiadamy na przesłane przez Was pytania, dotyczące kwestii prawnych, przebranżowienia oraz smaczków z naszej codziennej pracy projektowej.

Jeśli jesteś ciekawa m.in.:

  • na co zwrócić uwagę, gdy przejmujesz projekt "po kimś",
  • czym jest licencja CC0,
  • co sądzimy o graficznej edukacji,
  • i czy myślałyśmy kiedyś o zleceniach zza granicy...

... to koniecznie wysłuchaj tego odcinka!

A tutaj linki, o których wspominamy: 

Do usłyszenia w kolejnym odcinku!

Dzisiejszy odcinek jest nagrywany w formule Q&A, czyli pytania i odpowiedzi. W ostatnim tygodniu prosiłyśmy Was o przesłanie Waszych pytań dotyczących biznesu graficznego i zebrało się kilka naprawdę ciekawych kwestii, które chętnie dzisiaj poruszymy. Dziękujemy pięknie za wszystkie podesłane pytania. Po przeanalizowaniu ich widzimy, że wpisują się w trzy obszary. Pierwszy z nich to są kwestie prawne w projektowaniu graficznym, drugi obszar to przebranżowienie i trzeci to kulisy prowadzenia biznesu, czyli nasza codzienna praca. 

Obszar #1: Zagadnienia prawne

Czy jeśli przerabiamy po kimś projekt, np. klient chce, żeby do istniejącego menu w restauracji coś dopisać albo coś w nim zmienić, czy możemy tę pracę rozliczyć na umowie o dzieło?

W pierwszym kroku przede wszystkim musisz się dowiedzieć, jaka umowa była podpisana na projekt tego menu, żeby upewnić się, jakie prawa zostały przeniesione przy okazji powstawania tego projektu. I tutaj wchodzą tak zwane prawa zależne, ponieważ klient, podpisując umowę z grafikiem, który wykonywał oryginalny projekt menu, powinien mieć umowę, w której znajdzie się konkretny zapis, że grafik wykonawca zezwala na wykonywanie praw zależnych, czyli na dokonywanie opracowań, tłumaczenie, przerabianie swojego oryginalnego utworu na inne cele wskazane przez zamawiającego klienta. Jeżeli takiego zapisu nie ma pomiędzy poprzednim grafikiem a klientem, to w świetle prawa nie mamy możliwości tknąć tego utworu, nie powinnyśmy w niego ingerować i nie powinnyśmy naruszać prawa autorskiego, które jest w całości przynależne pierwszemu twórcy. Jeżeli natomiast mamy pewność, że taki zapis jest i że możemy do tego utworu wprowadzić swoje własne elementy, to wtedy mamy do czynienia z opracowaniem utworu, czyli tworzymy tak zwane opracowanie. W toku naszej pracy powstaje nowy projekt. I ten nowy projekt jest objęty na nowo prawami autorskimi, czyli de facto powstaje nowe dzieło. I to jest drugi krok w odpowiedzi na to pytanie. Jeżeli powstaje nowe dzieło, to możemy je rozliczyć na podstawie umowy o dzieło. Czyli najpierw sprawdzamy prawa zależne i czy w ogóle możemy to zrobić. Później tworzymy opracowanie, które staje się nowym dziełem i to nowe dzieło rozliczamy na podstawie np. umowy o dzieło. 

Ale niezależnie od tego, jaki to będzie rodzaj umowy, na tym etapie dla Ciebie ważne jest, że Ty tworząc nowy projekt, musisz zadbać o to, żeby znowu przenieść prawa autorskie na klienta. Przenosząc te prawa, musisz się zadecydować, czy jako autor tego nowego dzieła decydujesz się na ponowne przeniesienie na klienta praw zależnych do tego nowego utworu, żeby umożliwić wykonywanie potencjalnych zmian w tym projekcie jeszcze innej osobie, która być może będzie się kiedyś tym zajmować. Warto zauważyć, że prawa zależne mogą być narzędziem wiążącym klienta z Tobą. Jeżeli chcesz sobie zapewnić długofalową współpracę i wprowadzanie kolejnych zmian np. co roku czy co sezon do menu restauracji, wtedy nie przekazujesz w żaden sposób praw zależnych. Jeżeli nie chcesz być uwiązana do klienta albo chcesz zapewnić klientowi większą swobodę i nie masz ochoty wracać co pół roku do tego samego projektu, żeby zrobić w nim trzy zmiany na krzyż, wtedy zezwalaj innym projektantom na ingerowanie w Twoje dzieło. Jednak przy zawarciu takiej mowy, trzeba pamiętać, że musi być podpisana ręcznie i dostarczona do klienta, dlatego że w świetle polskiego prawa, przenosząc prawa autorskie do dzieła, nie możemy tego zrobić online. 

Czy na licencji CC0 można używać zdjęcia bez znaczącej zmiany? Jak w swojej pracy podchodzicie do tematu kupowania i korzystania ze zdjęć? Czy jeśli mamy mało zleceń, lepiej dla nas, aby klient kupował i dostarczał nam zdjęcia? Czy lepiej kupować je samemu pojedynczo, np. na stocku Chroma? 

Licencja CC0 to najszersza możliwa licencja, jaką można zastosować. Można powiedzieć, że w ramach tej licencji autor „zrzeka się” praw do swojego utworu, przy czym to zrzekanie się nie do końca ma zastosowanie w Polsce, ponieważ w polskim prawie nie istnieje możliwość zrzeczenia się prawa osobistego do swojego utworu. Możemy przekazać majątkowe prawa autorskie, czyli zezwolić komuś na posługiwanie się naszym utworem i czerpanie z tego utworu zysków, natomiast nie możemy tych praw osobistych zbyć żadną formą, ani pisemną, ani umową, niczym. Można powiedzieć, że licencja CC0 w Polsce działa tak, by swój utwór przekazać do domeny publicznej. O domenie publicznej pisałyśmy m.in. w artykule o e-bookach projektowanych w Canvie. Zachęcamy serdecznie do zajrzenia do tego artykułu u nas na blogu. Tam prawniczka Natalia Stojanowska tłumaczy wszystkie zawiłości licencji do elementów i utworów, które są dostępne w Canvie. Dzięki tym wskazówkom można się zorientować co z czym, gdzie, jak, czy wolno, czy nie wolno. Co do zasady licencja CC0 umożliwia wykorzystanie bez oznaczania autorstwa, bez wprowadzania zmian do oryginalnego utworu. Warto pamiętać, żeby przyjrzeć się temu zdjęciu, czy na pewno nie ma widocznego logo albo znaku towarowego, który może być zarejestrowany i chroniony prawnie, czy nie widać tam twarzy ludzkiej, którą jesteśmy w stanie rozpoznać, bo nie stoi bokiem albo tyłem i ta twarz nie jest niewyraźna, albo rozmazana. Gdy rzeczywiście widać twarz, w grę wchodzą jeszcze prawa do wizerunku. Natomiast jeżeli nie chcesz za każdym razem zastanawiać się, czy możesz użyć zdjęcia, jaka to licencja, oznaczać czy nie, to jak najbardziej możesz po prostu korzystać ze zdjęć, które są udostępnione na stocku. 

Przejdźmy do drugiej części tego pytania — jak my podchodzimy do tego tematu? Mamy wykupioną subskrypcję na stocku i kiedy jest to potrzebne, korzystamy z dostępnych tam zdjęć, bo na stocku można wyszukać naprawdę przeróżne materiały. Jest to bardzo wygodne dla nas. Dostępne zdjęcia są bardzo dobrej jakości i można je pobierać w dużej rozdzielczości. Ale czy to się opłaca? Jeżeli się regularnie z tego korzysta, to tak. Na początku 2024 roku, abonament obejmujący 10 zdjęć miesięcznie na stocku Adobe kosztuje około 30 euro. Jeżeli wykorzystujemy 3-4 zdjęcia miesięcznie i nasze zlecenia wykraczają poza 30 euro, to wydaje się, że to jest korzystne. W pytaniu było: Czy jeżeli mamy mało zleceń… Jednak trzeba określić, co to znaczy mało zleceń i czy każde zlecenie wymaga użycia zdjęcia. Jeżeli potrzeba wykorzystania zdjęcia zdarza się sporadycznie, wtedy to się nie opłaca, jednak generalnie kupowanie pojedynczo zdjęć jest dość drogie, dlatego trzeba sobie rozważyć, czy faktycznie będziesz co miesiąc korzystać ze swojej subskrypcji. Jeżeli nie będziesz korzystać, to może się nie opłacać. Plus jest taki, że liczba niewykorzystanych zdjęć przychodzi na kolejny miesiąc, co sprawia, że ta baza nam się po prostu kumuluje. Tzn. jeśli w danym miesiącu wykorzystamy 3 z 10 zdjęć, to w kolejnym miesiącu mamy do wykorzystania 17 zdjęć itd. Być może w pewnym momencie będziesz mieć potrzebę wykorzystania większej liczy zdjęć i ten abonament pokryje wszystkie potrzeby. W tym przypadku należy indywidualnie spojrzeć na charakter zleceń, jakie realizujesz, na koszty pojedynczego zdjęcia kupowanego na stocku vs. abonament. 

Dodatkowo należy zwrócić uwagę na licencję One design use. Mamy tendencję by np. w opracowywaniu brandingu czy materiałów, które mają być między sobą spójne, do pobierania jednego zdjęcia i wykorzystywania go w grafice do tła na Facebooku, w grafice społecznościowej na Instagramie i na okładce folderu, żeby już zapewnić absolutną spójność marce w danym obszarze. To nie jest do końca zgodne z prawem, jeżeli pobieramy to zdjęcie i płacimy za nie tylko jeden raz. De facto na każdy z tych projektów powinniśmy mieć osobną licencję na wykorzystanie tego zdjęcia. W momencie, kiedy mamy abonament, to wykorzystujemy go bardziej ekstensywnie, bo mamy 10 zdjęć do wykorzystania i choć pobieramy jedno, to tak naprawdę zużywamy 4 czy 5 kredytów. Wtedy okazuje się, że to się jednak opłaca. Dlatego podkreślimy to jeszcze raz, za każdym razem sprawdzaj licencje, bo one potrafią się zmieniać i tak jak np. Canva cały czas aktualizuje swoją politykę, warto być z tym na bieżąco i pobierając zdjęcie być pewną, że prawidłowo z niego korzystasz. 

Obszar #2: Przebranżowienie

Czy każdy może się nauczyć projektowania dobrych grafik? Nie w sensie technicznym, tylko wyczucia. Widzę, co jest ładne, lubię rysować ręcznie i obsługiwać programy graficzne, ale ciągle brakuje mi umiejętności dobrania elementów, żeby moje też wyszło takie ładne. 

Tutaj mamy chyba jedną odpowiedź. Oko trenuje się wraz z każdym kolejnym projektem, czyli trening czyni mistrza. Techniczne nauczenie się programów nie daje nam gwarancji sukcesu, ale każdy kolejny projekt wykonany własnoręcznie, przy pomocy inspiracji, próba odwzorowania projektu, który nam się szczególnie podoba dla celów treningowych, to wszystko przybliża nas do tego, żeby to wyczucie się pojawiło. Człowiek nie rodzi się z tym wyczuciem. Może mieć pewne predyspozycje... Jeżeli pisze do nas osoba, która wie, że widzi, co jest ładne, lubi rysować ręcznie, obsługiwać programy graficzne, to już jest pierwszy krok. Możesz być pewna tego, że jesteś w stanie dobrze projektować, bo masz do tego predyspozycję, ale musisz się rozkręcić, musisz się wyćwiczyć i jak będziesz to robić na co dzień, to im więcej, im intensywniej będziesz pracować, tym szybciej Ci to przyjdzie. Ogromnie polecamy tzw. Passion Projects, czyli prace wykonywane według wymyślonych, spreparowanych na potrzeby konkretnej pracy założeń. Trenowanie swojej kreatywności to bite godziny spędzone przy różnego rodzaju programach, ale finalnie te godziny naprawdę przynoszą efekt i to wyćwiczenie daje pożądane rezultaty. 

Myślę o tym, żeby się przebranżowić i zajmować się grafiką profesjonalnie. Jakie kroki warto podjąć? Co byście doradziły? Jakieś studia, konkretne kursy? Jaka powinna być droga do tego zawodu?

Ta droga może być różna, nie ma jednej konkretnej. Nie uważamy, że musisz mieć studia, następnie kursy dokształcające i kierunkowe i dopiero wtedy będziesz mogła podjąć pracę. Uważamy, że od razu możesz przejść do kursów i do praktycznych działań, by we własnym zakresie, jako samouk krok po kroku się wyćwiczyć. My też jesteśmy samoukami. Nie ukończyłyśmy studiów graficznych i w 100% zaczęłyśmy od pracy praktycznej. Wielu rzeczy uczyłyśmy się kiedy sytuacja tego wymagała oraz dokształcałyśmy się z konkretnych zagadnień, także teoretycznych. W odcinku 24. podcastu polecałyśmy kursy, które warto włączyć do swojego edukacyjnego portfolio. Polecałyśmy m.in. kurs Weroniki Wolski czy kurs Digital Practice. Jest na rynku naprawdę sporo ciekawych propozycji, wyżej i niżej płatnych. Można dopasować tok rozwoju i edukacji do swoich potrzeb. W tamtym odcinku mówimy też o rodzajach kursów i o tym, dlaczego warto wybrać kurs np. z aktywnym udziałem prowadzącej osoby, a kiedy warto wybrać kurs, gdzie masz tylko dostęp do materiałów. Serdecznie zachęcamy i odsyłamy do tego konkretnego odcinka. Jeżeli jest Ci potrzebny certyfikat ukończenia jakiegoś kursu, to takie kursy też są na rynku, więc to jest tylko kwestia tego, co wybierzesz. Dlatego podkreślimy jeszcze raz, droga do praktykowania tej pracy na co dzień może być bardzo różna i nie ma co się nastawiać na to, że ona musi wyglądać w jakiś konkretny sposób. Jak ktoś pracuje tylko w Canvie, to też jest grafik. Narzędzie ma drugorzędne znaczenie. Zawsze powtarzamy, można rysować w Paint i być dobrym grafikiem, bo grafik to osoba, która ma wyczucie estetyczne, potrafi łączyć ze sobą kropki, potrafi rozmawiać z klientem i rozumie, w jaki sposób projekty mogą pomóc klientowi osiągać pewne konkretne cele. To może być Canva, Photoshop, Photopea czy GIMP, to naprawdę nie ma znaczenia. Uważamy, że praca w Canvie stała się standardem branżowym, a wręcz wielu klientów się usamodzielnia i chce korzystać później z materiałów dostarczonych przez grafika we własnym zakresie. U nas w momencie kiedy pojawiły się klientki, które potem samodzielnie tworzą swoje materiały, to niejako z automatu pojawiła się też u nas Canva, bo klientki korzystają z Canvy, a my jako graficzki dostosowujemy się do klienta i do jego potrzeb, bo naszym zadaniem nie jest uwiązywać klienta do siebie po wsze czasy, tylko pomagać mu osiągać konkretne wyniki, a to może się stać tylko wtedy, kiedy klientka samodzielnie na bieżąco dopasowuje komunikację. Generalnie nie ma się co przywiązywać do jednego narzędzia. Powstają nowe programy i nowe możliwości. Warto mieć otwartą głowę, myśleć o tym, że są inne opcje i nie zamykać się tylko w jednym programie. Bardzo możliwe, że w trakcie pracy podejmiemy decyzję, że chcemy pójść w nieco innym kierunku. Jeśli np. zaczynasz od tego, że tworzysz identyfikacje wizualne, a w trakcie swojej kariery, podejmujesz decyzję, że będziesz teraz robić strony internetowe, to zrozumiałe jest, że będziesz potrzebowała nowego oprogramowania i będziesz musiała nauczyć się czegoś nowego. Programy, techniczne rzeczy to tylko kawałek naszej pracy. Dużo więcej czasu i naszych umiejętności potrzeba do tego, żeby efektywnie się komunikować z klientem i potrafić przełożyć tę komunikację na efekty w postaci projektów. A czy zrobimy to w tym programie, czy w innym, to jest drugorzędna sprawa.

Obszar #3: Kulisy prowadzenia biznesu

Czy możecie podpowiedzieć coś, jeśli chodzi o stworzenie właściwego briefu? 

Niech Pani zrobi, jak się Pani podoba, to Pani jest grafikiem. Praca bez briefu to praca, którą można o kant... Naszym zadaniem jest jednak dociekać i drążyć, żeby powstały wytyczne do projektu, bo inaczej ten projekt marnie skończy, a w zasadzie nigdy się nie skończy. Zawsze będą jakieś rzeczy do dopracowania, przez nigdy niewypowiedziany zamysł klienta. Dlatego przy konstrukcji briefu i tworzeniu wytycznych do projektu, bardzo polecamy, by zagłębić się w cele projektu i cele klienta, które chce zrealizować poprzez ten projekt. Jeżeli nie wiemy, po co klientowi jest dany projekt graficzny, w jaki sposób będzie go używał, jaki kontekst temu towarzyszy, co do tej pory nie działało u klienta i ten projekt ma to zmienić, to nigdzie nie dojdziemy. Warto też zapytać o konkurencję, czyli o marki, które chcą się pozycjonować do podobnej grupy odbiorców. Warto również zapytać o grupę docelową, czyli kto będzie odbiorcą tego projektu. To są elementy, które z jednej strony pomagają nam projektować i podejmować trafne decyzje projektowe, a z drugiej strony dają nam argumenty, że kiedy klient zakwestionuje jakiś wybór graficzny, będziemy gotowe, żeby się obronić i powiedzieć co się skąd wzięło, dlaczego akurat tak, a nie inaczej. To jest wspomniana wcześniej umiejętność łączenia kropek i przelewania różnych kontekstów biznesowych na konkretne działania graficzne.

Jeżeli tworzysz np. strony internetowe albo interaktywne projekty, pamiętaj, żeby na początku bardzo konkretnie z klientem porozmawiać na temat tego, co projekt ma robić. Często zdarza się, że klienci mają takie myślenie magiczne w tym temacie i wydaje się im, że Ty zrobisz ich stronę i ona tam już będzie sama wszystko robić. Ale nie myślą np. o tym, że jest tam potrzebny moduł sklepu, że trzeba stworzyć produkty, że musisz wiedzieć, jakie są stawki podatkowe albo jeżeli chodzi o wysyłkę, że musisz to wszystko podpiąć, a do tego są potrzebne wtyczki, że są potrzebne płatności online itd. I zdarza się, że klienci myślą, że to wszystko się tam gdzieś po prostu samo dzieje. Nie skupiają się na tych fizycznych szczegółach, które Ty musisz zakodować. Dlatego, krótko mówiąc, musisz pamiętać o tym, że to Ty kierujesz procesem i musisz przejąć kontrolę, wypisać po kolei odpowiedzi na pytania, które są Ci potrzebne, i na pewno nie ma co liczyć na to, że klient sam Ci wszystko powie. Musisz samodzielnie wziąć lejce w swoje ręce. 

W takim briefie warto jeszcze uwzględnić charakter marki – jaką aurę ma roztaczać wokół siebie marka, jak ma się komunikować. Brief zależy oczywiście od typu projektu, jaki mamy do wykonania. Być może nie będziemy robić tak wnikliwej analizy charakteru marki, kiedy projektujemy stronę internetową na bazie istniejącej identyfikacji wizualnej, ale jeżeli brakuje jej jakichś elementów albo coś nie działa tak, jak się klient spodziewał, to jest dla nas sygnał, żeby podrążyć i jednak dowiedzieć się, co nie działa, szczególnie jeśli w ogóle tworzymy identyfikację marki od zera. Tutaj mamy czystą kartkę, więc zdecydowanie trzeba się dowiedzieć, jaka ta marka ma być w zamyśle klienta. Wracając do tematu tworzenia strony internetowej, kiedy klienci przychodzą i mówią, że potrzebują strony internetowej, która będzie sprzedawać, to już wiemy, że mamy sklep. Natomiast nie zadając pytań o to, jak w tym momencie wygląda proces sprzedażowy i skąd się biorą ludzie na stronie sklepu, możemy przeoczyć bardzo prostą rzecz, czyli że ludzie nie docierają do tej strony. Możemy stworzyć super projekt wedle wytycznych, natomiast strona nadal nie będzie spełniała podstawowego założenia, czyli nie będzie sprzedawała i to nie dlatego, że ma guziki w złych kolorach czy źle rozmieszczone moduły sklepowe, tylko dlatego, że do tej strony nikt nie dociera.

Podsumowując cały ten wywód, przy tworzeniu briefu trzeba uruchomić myślenie biznesowe. Jeżeli nie wiemy, po co mamy te wszystkie rzeczy zaprojektować, mamy bardzo małe szanse, żeby zrobić projekt, który faktycznie spełni swoje cele. Wtedy będzie trochę smuteczek, bo klient nie zostawi nam pozytywnej rekomendacji i cały czas będzie dążył do niewypowiedzianego celu, bo nigdzie wcześniej w rozmowie to nie wypłynęło. 

Czy kiedykolwiek myślałyście o współpracy z zagranicznymi klientami?

Karolina bardzo dawno temu, jak zaczynała, miała takie magiczne, romantyczne wyobrażenie o biznesie i o tym, jak to będzie wspaniale pracować z UNICEF czy innymi wielkimi szerzącymi dobro markami. Kiedyś takie wyobrażenia były na porządku dziennym, ale to się zmieniło. Ania myślała o pracy z ludźmi z każdego zakątka globu. 

Zdarza nam się współpracować z osobami, które mieszkają poza granicami Polski, ale są to osoby, które posługują się językiem polskim, tzn. wyjechały, założyły firmę, np. studiowały za granicą, przeniosły się tam na stałe i otwierają biznes. Zdarza się, że te osoby szukają ludzi do współpracy na polskim rynku. Miałyśmy kilka takich klientek i to są zawsze bardzo ciekawe współprace. W związku z tym, że dobrze posługujemy się językiem angielskim, nie mamy problemu ze stworzeniem strony w tym języku czy z dwiema wersjami językowymi. Natomiast jeżeli chodzi o tworzenie oferty dla zagranicznych klientów, na ten moment jest to poza kręgiem naszego zainteresowania. Wchodzenie na zagraniczny rynek to według nas temat na osobny biznes. Nasza decyzja jest taka, że nie chcemy tego robić, aczkolwiek jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, że tak można. Zachęcamy do przesłuchania odcinka 28 o obalaniu mitu fempire, bo na pewnym etapie, kiedy się bardzo prężnie rozwijałyśmy w działaniach klienckich, dostawałyśmy takie sugestie, by tworzyć materiały po angielsku. Jednak tak jak wspomniałyśmy, jest to poza kręgiem naszych zainteresowań i zdecydowałyśmy się na to po prostu z czystej zimnej kalkulacji. Rynek zagraniczny jest bardzo wymagający, jest również o wiele bardziej zatłoczony, bo twórców, którzy tworzą w języku angielskim, jest mnóstwo. Jest dużo większa konkurencja, trzeba mieć na to pomysł, trzeba się w to zaangażować zupełnie od nowa. To zupełnie nowe rozdanie i trzeba być na to tak samo gotowym, jak na wejście z nowym biznesem na rynek polski. Dlatego musiałybyśmy tak naprawdę nasze codzienne działania na polskim rynku zamknąć i przenieść się na inny rynek, bo nadal mamy tylko cztery ręce, doba nadal ma te 24 godziny, nieważne czy jesteśmy w Polsce, Francji, Wielkiej Brytanii czy w Stanach. Kiedyś myślałyśmy, że będziemy takim super dziewczyńskim studio graficznym i będziemy pracować z wymarzonymi markami… Stąd przejdźmy do kolejnego pytania.

Jaki jest projekt Waszych marzeń? 

Kiedy zaczynałyśmy pracę i pracowałyśmy na projektach, które nas nie rajcowały, miałyśmy marzenia, zrobienia czegoś znaczącego czy pracowania z markami, które mają oddziały w różnych miejscach na świecie i myślałyśmy, że to będzie rozwijające. Natomiast kiedy zaczęłyśmy pracować z naszymi wymarzonymi, idealnymi klientkami, które są edukatorkami i same są zmianą w tym świecie, czujemy, że dokładamy swoją cegiełkę do tego rozwoju i zmiany świata na lepsze. Skończyły się te wielkie marzenia o markach, jak CocaCola czy prestiżowych koncernach, bo czujemy to spełnienie na co dzień przy każdym projekcie, który przechodzi przez nasze ręce. 

Nasza znajoma pracowała w Colgate i fajnie mieć znajomych w tych różnych dużych markach, bo nigdy nie wiadomo, może kiedyś się do nas zwrócą. Karolina pracowała w branży incentive i miała znajomych z różnych firm. Dobrze jest mieć te znajomości, bo to otwiera różne drzwi i może kiedyś wrócić bumerangiem. 

Na początku, kiedy niekoniecznie robiłyśmy bardzo ciekawe dla nas projekty, marzyłyśmy o branżach typowo kobiecych, współpracy z jakimś fotografem albo coachem, a teraz współpracujemy z coachem. Dlatego kiedy ktoś nas pyta teraz o projekt naszych marzeń, nie przychodzi nam nic konkretnego na myśl, bo faktycznie robimy to, co nam się bardzo podoba. To świadczy o tym, że realizujemy się w naszej pracy na co dzień. I tego życzymy każdej z Was, bo to bardzo fajne miejsce w biznesie, kiedy robimy to, co lubimy i jeszcze nam za to płacą. 

Czy jesteście zadowolone z tego, że w pewnym momencie wycofałyście się ze szkolenia klientów laików? Czy to była dobra decyzja z perspektywy roku? 

Słowem wstępu, wcześniej szkoliłyśmy z obsługi Canvy, pokazywałyśmy jak robić różne projekty w szybki sposób. Miałyśmy misję, żeby trochę podciągnąć klientów z umiejętności graficznych. Wycofałyśmy się z tego, a całą energię i czas, który się w ten sposób zwolnił, przekierowałyśmy na edukację graficzek. Uważamy, że dla nas ta decyzja była bardzo dobra. Przez długi czas miałyśmy dwie różne grupy docelowe, a na dłuższą metę nie jest dobre rozwiązanie. Teraz też mamy dwie grupy docelowe, ale te grupy docelowe są w zupełnie innym miejscu. Projektujemy i współpracujemy z klientkami jeden na jeden. To się nie zmieniło i to jest oddzielna część naszej pracy. Natomiast na co dzień, kiedy tworzymy szkolenia i projekty, skupiamy się tylko na graficzkach, a przez długi czas miałyśmy dwie grupy — klientki, które chcą się szkolić w umiejętnościach graficznych i projektantki. To było działanie celowe, bo chciałyśmy przebadać obie te grupy i finalnie podjąć decyzję, w którą z nich chcemy pójść w 100%. Jednak nie wyznaczyłyśmy sobie konkretnego horyzontu czasowego na podjęcie tej decyzji. Do pewnego momentu byłyśmy w stanie zajmować się jedną i drugą grupą. Trochę jakbyśmy liczyły, że może jeszcze ta druga grupa się bardziej rozkręci. Ale przyszedł moment, w którym trzeba było podjąć decyzję i stwierdziłyśmy, że rezygnujemy z tamtej części, a decydujemy się w 100% na projektantki. Można podać różne motywatory do tej decyzji. Są motywatory finansowe, czyli opłacalność działania w danej grupie docelowej, ale ta praca daje nam dużo więcej satysfakcji. To jest niesamowicie miłe i karmiące, kiedy pod naszymi skrzydłami rozwijają się bardzo zdolne graficzki, przełamują swoje bariery, stają się prawdziwymi partnerkami dla swoich klientów w biznesie. Pokazywanie tej perspektywy, dzielenie się doświadczeniami, pokazywanie jak budować studio graficzne na własnych zasadach, daje nam ogrom satysfakcji. Ta decyzja okazała się dobra na wszystkich możliwych frontach i po prostu dobra dla naszego rozwoju. W którymś z naszych odcinków mówiłyśmy, że działanie na własnym potrafi być bardzo męczące, jeżeli wykonujemy ciągle jedną i tę samą rzecz. Jeżeli nasz biznes stoi wyłącznie na projektowaniu, przychodzi moment zmęczenia, kiedy kreatywność trochę siada i nie jesteśmy w stanie zaproponować jakiś niesamowitych rozwiązań. Potrzebujemy albo odpoczynku, albo właśnie innego rodzaju pracy, innego rodzaju działania. Kiedy projektowałyśmy na co dzień, a za chwilę szkoliłyśmy z projektowania, to było za dużo i to wycieńczenie dawało o sobie znać. Teraz kiedy przełączamy się na różne konteksty, to w jednym kontekście odpoczywamy od tego drugiego. To kolejny win z naszej perspektywy. 

Twoja perspektywa może być zupełnie inna. Każdy jednak swój biznes tworzy w oparciu o swoje predyspozycje i potrzeby. U nas przez jakiś czas to się sprawdzało, ale potem podjęłyśmy decyzję o wprowadzeniu zmiany. Warto myśleć o prowadzeniu swojego biznesu w ten sposób, że to musi być dopasowane do Ciebie w 100% i nie zamykać się na zmiany. Dlatego jeśli myślisz o podjęciu działalności, w której chcesz szkolić innych, to nie jest tak, że ta ścieżka jest zła i wyboista. To tylko kwestia zapatrywania się na to i dobrego modelu biznesowego. Nie zapominajmy o tym, że jesteśmy w biznesie po to, żeby nas karmił na różnych poziomach. Jeżeli nie karmi nas finansowo, to coś jest nie tak i trzeba przyjrzeć się wyborom, które się pojawiają. Excel nigdy cię nie okłamie, w przeciwieństwie do chłopaka. Excelowi można wierzyć. 

Dziękujemy za wszystkie nadesłane pytania. Kolejna taka formuła, jeżeli Wam się podoba, pojawi się za kolejne 15 odcinków, czyli w 45. odcinku podcastu Dochodowe Studio Graficzne.