
Dochodowe Studio Graficzne
Cześć Dziewczyno! Zapraszamy Cię do wysłuchania podcastu Dochodowe Studio Graficzne, w którym znajdziesz inspirację, wiedzę i motywację do tego, by budować studio graficzne swoich marzeń. O wzlotach i upadkach własnego biznesu kreatywnego opowiemy Ci my, Karla i Ania, czyli graficzki, założycielki studio SHABLON, strateżki komunikacji, edukatorki i twórczynie jedynego w Polsce kursu o prowadzeniu własnej działalności graficznej. W każdym odcinku podcastu czekają na Ciebie wskazówki, jak działać w zrównoważony sposób w biznesie kreatywnym, by czerpać ze swojej pracy maksimum satysfakcji, omijać pułapki w komunikacji z klientami i nie dać się złapać wypaleniu zawodowemu. Bo jesteśmy przekonane, że zasługujesz na biznes, które daje Ci siłę, byś mogła robić to, co kochasz najbardziej, na markę, która przyciąga wymarzonych klientów i na współprace, które przynoszą Ci autentyczną radość i głębokie poczucie spełnienia. Złap kubek kawy lub kieliszek orzeźwiającego prosecco i dołącz do nas w kolejnym odcinku podcastu Dochodowe Studio Graficzne. A w międzyczasie koniecznie wpadnij na naszego bloga dla graficzek.
Dochodowe Studio Graficzne
#29 Zaraz, zaraz, czy to... plagiat?! - Dochodowe Studio Graficzne
Wyślij do nas wiadomość, zadaj pytanie
Czym jest, a czym nie jest plagiat w świecie projektowania graficznego? Jak odróżnić podobieństwo od plagiatu? Jak reagować, gdy podejrzewasz, że ktoś skopiował Twoją pracę z premedytacją? I co zrobić, gdy o popełnienie plagiatu prosi Cię... klient? O tych wszystkich apektach mówimy w 29. odcinku podcastu!
Linki, o których wspominamy w odcinku:
- Artykuł Branding Monitor "Kiedy mamy do czynienia z plagiatem, a kiedy nie?" - serdecznie polecamy
- Nowość! Podręcznik współpracy z klientem w biznesie graficznym - tutaj znajdziesz wzory wiadomości
- Odcinek #15 Q&A
Pytania do kolejnego odcinka możesz przesłać mailowo na nasz adres helou@shablon.pl lub anonimowo klikając w ten link.
Dzisiaj będziemy rozmawiać o plagiacie. Chętnie o nim opowiemy, zwłaszcza że mamy sporo własnych doświadczeń w różnych wymiarach tego słowa. Możemy sobie tutaj wyobrazić różne sytuacje. Pierwsza, kiedy ktoś nas kopiuje, a druga kiedy to my kopiujemy czyjąś pracę, najczęściej przez przypadek i nieświadomie. Ale może się też zdarzyć sytuacja, w której klient poprosi nas, żebyśmy skopiowali czyjąś pracę, więc żebyśmy popełnili plagiat. I o tych trzech wariantach dzisiaj opowiemy.
Zacznijmy jednak od tego, czym jest plagiat. To słowo, które sprawia, że włos nam się na głowie jeży. To jest chyba największe i najgorsze przestępstwo, o jakie może zostać oskarżony twórca. Niestety bardzo często takie oskarżenie jest zbyt pochopne. Widzimy pracę podobną do naszej i od razu myślimy sobie: No nie, ktoś tutaj po prostu zerżnął ode mnie i na pewno zrobił to celowo. Jednak powinniśmy mówić o podobieństwie do naszej pracy niż o plagiacie, jeżeli nie mamy pewności, że to podobieństwo jest zamierzone. W większości przypadków nie da się wymyślić koła od nowa. Na niektóre pomysły ktoś już wcześniej wpadł i ktoś inny na nie również prędzej czy później wpadnie. Dlatego, by mówić o plagiacie, trzeba mieć pewność, że praca, którą nazywamy plagiatem, została wykonana z pełną świadomością podobieństwa, a nie przez przypadek. O takich sytuacjach bardzo fajnie mówi artykuł na stronie brandingmonitor.pl. Przeczytacie tam m.in. o powstaniu podobieństwa przez przypadek, którego nie możemy nazwać plagiatem, a także o przypadkach plagiatu, które miały swoje sprawy w sądzie.
O plagiacie mówimy, gdy ktoś kopiuje fragment lub całą pracę, robi to z premedytacją, by czerpać z tego korzyści majątkowe, sprzedając taki projekt jako swój i otrzymując zapłatę za rzekomo własną pracę. Jako graficzki mówimy głównie o plagiacie związanym z projektowaniem graficznym, ale jako twórczynie internetowe mamy na myśli plagiat w nieco szerszym zakresie, bo splagiatować można także cudze treści pisane. Kiedy jesteśmy artystami, musimy patrzeć na plagiat trochę szerzej, nie tylko na logo czy wzór, które wykonałyśmy, nie tylko na specyficzny dobór kolorystyki, bo plagiat może się manifestować szerzej. Może to być plagiat jawny, kiedy wszystko jest niemalże słowo w słowo przekopiowane, ale może być też plagiat ukryty, który ucieka się do parafraz, opracowań, zmiany szyku zdań. Niby jest inaczej, ale jednak słychać i czuć, że jest to ten sam vibe tekstu, szczególnie jeżeli to się tyczy tekstu lub projektu, który stworzyłaś samodzielnie. Dlatego jako autor od razu to zauważysz, bo jesteś osobiście związana z tym projektem.
Co możemy zrobić, kiedy zauważymy, że ktoś skopiował naszą pracę i podejrzewamy, że jest to plagiat? Nam się taka sytuacja przydarzyła, kiedy znalazłyśmy w Internecie kopię naszego tekstu. Przydarzają nam się też sytuacje, kiedy nasze obserwatorki podsyłają nam print screeny z fragmentami różnych projektów graficznych, które do złudzenia przypominają branding naszego studio, który nie jest jakiś wybitny, bo przecież ktoś inny też może wpaść na połączenie takiej kolorystyki i może w ten sposób użyć różu i turkusu. Natomiast widać pewnego rodzaju inspiracje, zwłaszcza jeżeli prześledzimy historię naszej relacji i widzimy, że jest naszym obserwatorem czy obserwatorką. Wtedy zaczyna się domyślanie i domniemywanie, na ile taki projekt czy nasza stylistyka, która za mocno przesiąkła do projektu danej osoby, jest stuprocentowo świadomym działaniem. Nigdy nie będziemy miały absolutnej pewności, że jest to projekt za mocno inspirowany nami. W związku z tym najczęściej po prostu przymykamy na to oko. W momencie kiedy jest to podobieństwo, czasami z ciężkim sercem, ale musimy to jednak zaakceptować. Są pewne fragmenty projektu, których nie da się zarezerwować i powiedzieć: To moje. Tak jakbyśmy chciały powiedzieć, że turkus i róż jest tylko nasz i nikomu nie wolno go wykorzystywać. Na pewno rozumiesz, że tak nie można. Są pewne fragmenty projektu, jak kolory czy wykorzystanie w logo pewnych uniwersalnych kształtów, jak kwadrat, koło, trójkąt, sylwetki zwierząt itd., których nie możemy opatentować. Jednak trzeba pamiętać, że jest to trochę broń obosieczna. Jeżeli decydujemy się zainspirować bardzo mocno identyfikacją wizualną marki w tej samej branży, która ma już wypracowane miejsce w tej branży, to ryzykujemy, że nie wypracujemy swojej własnej rozpoznawalności, tylko nasze projekty będą kojarzone z tą marką, która już coś znaczy na rynku. Wtedy może się wydarzyć taka sama sytuacja jak u nas, kiedy my dostajemy wiadomości, że czyjś projekt wygląda jak nasz. Ogólnie to bardzo dziękujemy, bo to mega miłe, że jesteśmy kojarzone przez te kolory czy konkretny dobór krojów pisma, przez co dostajemy te print screeny. Ale to po prostu strzał w kolano dla tych osób, które tworzą tego rodzaju projekty. Lepiej tego nie robić, ale nie ze względu na wielkie kary czy sprawy sądowe, które mamy zamiar wytoczyć, ale ze względu na niespełnienie celu tego projektu, jakim jest budowanie własnej rozpoznawalności.
Natomiast w momencie, kiedy ktoś zaczyna kopiować słowo w słowo fragment strony internetowej, nie ma żadnych wątpliwości, że to jest kradzież. To jest łamanie prawa, bo treści zamieszczone na stronach internetowych są chronione, bo to część utworu. Dodatkowo jeżeli na jednej stronie internetowej dane treści się świetnie sprawdzają, generują zapytania i sprawiają, że usługi czy produkty się dobrze sprzedają, to nie znaczy, że ten sam tekst przeniesiony na stronę innej marki i trafiający do innej grupy docelowej, będzie równie dobrze działał. Dlatego nie należy się sugerować sukcesem jakiegoś tekstu u innych i przeszczepiać go do siebie.
Ale co w sytuacji, kiedy ktoś skopiował Twój tekst? W naszym przypadku tej sytuacji już nie puściłyśmy zupełnie płazem. Skierowałyśmy oficjalne pismo do autorki z prośbą o usunięcie powielonych treści, wyznaczyłyśmy deadline, żeby sprawa nie ciągnęła się jak flaki z olejem. Po wysłaniu wezwania, w którym wskazałyśmy identyczne punkty, miałyśmy podstawę, żeby zażądać ściągnięcia tych treści. W naszym przypadku to zadziałało i finalnie te treści zniknęły. Warto dodać, że kiedy treści są umieszczone na stronie internetowej, to dochodzi do nieprzyjemnego efektu, bo Google również widzi tę stronę ze skopiowaną treścią, jako plagiat i obniża jej rating, co jest kolejnym minusem takiego działania. Jest szansa, że dzięki temu, że te treści zostały usunięte, domena odzyska swoją wartość i jeszcze coś dobrego się uda zrobić. Gdyby jednak nasze wezwanie nie przyniosło skutków, musiałybyśmy wejść na drogę prawną, pojawiłoby się pismo od prawnika i bardziej zdecydowane działania. Gdy w takiej sytuacji druga strona idzie w zaparte albo w ogóle nie odpowiada np. na maila i udaje, że problem nie istnieje, od razu widać, że nie nawiąże z nami dialogu i nie będzie skłonna usunąć lub zmienić swojego wpisu, sprawę trzeba skierować do prawnika i poprosić, żeby poprowadził sprawę w naszym imieniu.
Kiedy dostawałyśmy od obserwatorek print screeny, często towarzyszyły im pytania: Ej dziewczyny, ja tego nie rozumiem… Czy ta osoba myśli, że to nigdy nie wyjdzie na jaw i że nikt tego nie zauważy? I wydaje nam się, że tak właśnie jest. Kiedy ktoś jest niszowym twórcą, ma maksymalnie kilkaset obserwatorów na Instagramie czy wejść na stronę miesięcznie, to ma wrażenie, że to się nie wyda. Niestety to jest złudne, bo Internet jest bardzo szybki w przekazywaniu informacji. Nigdy nie wiesz, kto kogo zna, kto kogo obserwuje i co kto zauważy. To bardzo krótka droga, żeby wpaść i koncertowo się wyłożyć.
A co jeżeli to nam się przytrafi, że wykonaliśmy projekt, który jest łudząco podobny do projektu innej osoby, ale zrobiliśmy to całkowicie nieświadomie? Czy powinniśmy drzeć włosy z głowy? Chyba nie. Jeżeli dzieje się to zupełnie nieświadomie, to nie jest plagiat. Tak jak już wspominałyśmy, plagiat to celowe działanie, a jeżeli my tworzymy jakiś projekt i nie mamy świadomości, że pół roku temu ktoś stworzył coś bardzo podobnego w innym zakątku kraju czy świata, to w tym przypadku są to tylko dwie podobne prace, które powstały w różnych częściach świata na podobne zamówienia. Tworząc projekty, inspirujemy się tym, co widzimy na co dzień dookoła siebie, a także tym, co widzimy w internecie. Oczywiście każda z nas chciałaby, żeby nasze projekty były unikatowe, niesamowite i najlepsze na świecie, ale trzeba pogodzić się z tym, że grafika komputerowa i internet istnieją od jakiegoś czasu, a wiele rzeczy już po prostu powstało.
By ograniczyć prawdopodobieństwo wykonania bardzo podobnej pracy, można przestrzegać dwóch prostych reguł. Po pierwsze, trzymać się trochę dalej od trendów, bo gdy wchodzi nowy trend, to absolutnie wszyscy graficy nagle zaczynają projektować właśnie w tej stylistyce, z wykorzystaniem symboli, które są popularne, z wykorzystaniem palet kolorystycznych, które są ogłoszone jako topowe na dany sezon. Jeżeli będziemy mniej śledzić te trendy, zyskamy większą szansę, że nasza praca faktycznie będzie bardziej unikatowa. Drugi sposób to sprawdzanie swoich prac w najprostszy możliwy sposób, czyli np. poprzez wrzucenie ich do wyszukiwarki Google Grafika. Google pokaże, co widzi podobnego, kiedy to zostało wykonane, czy jest to chroniony znak, czy jest to chroniony projekt itd. Bardziej zaawansowane wyszukiwarki znajdziecie m.in. na stronie Urzędu Patentowego, Urzędu Unii Europejskiej do Spraw Własności Intelektualnej czy Międzynarodowej Organizacji Własności Intelektualnej, gdzie możecie zweryfikować, czy znak lub projekt podobny do naszego nie został zastrzeżony, lub zarejestrowany, bo w takim przypadku klient może mieć później problem z wykonaniem rejestracji dla siebie samego i lepiej tego uniknąć.
Kolejną rzeczą jest niewykorzystywanie materiałów, które znajdziemy na stocku przy projektowaniu logo. Korzystanie ze stocka to duża pomoc w naszej codziennej pracy, natomiast przy tworzeniu logo, nie jest dobrym pomysłem wykorzystywanie znaku, który znajdziesz na Freepiku. Postaraj się, żeby Twój znak się bardziej wyróżniał. Średnim pomysłem jest też korzystanie z pierwszych, najprostszych skojarzeń związanych z daną branżą klienta. Postaraj się poszukać dalej i głębiej, by Twoja praca nie była oczywista, bo rzeczy, które przychodzą nam na myśli jako pierwsze, bardzo często już powstały. Polecamy sprawdzać też licencje znaków wektorowych, które są dostępne na stockach. Doszły do nas słuchy różnych afer, kiedy do przygotowania logo został wykorzystany zasób z Freepika i okazało się, że Freepik nie zezwala na wykorzystanie znaków do budowy logo. Być może na AdobeStock czy innych stronach działa to inaczej, dlatego naprawdę zachęcamy do sprawdzania tego i to za każdym razem. Przeczytanie zasad licencyjnych danego serwisu jeden raz nie wystarczy, trzeba to robić za każdym razem, kiedy pobierasz stamtąd grafikę i sprawdzić licencję. W artykule na brandingmonitor.pl również znajdziecie przykłady logotypów, które powstały z wykorzystaniem materiałów ze stocka.
Chcemy podkreślić, że absolutnie nie negujemy wykorzystywania zasoby ze stocka. Uważamy, że wszystko zależy od budżetów czy deadline’ów, na jakich pracujemy. Czasem klient decyduje się na bardzo krótki termin realizacji, bo faktycznie tego potrzebuje i ciężko wymagać, żebyś zaangażowała cały swój proces kreatywny w momencie, kiedy masz tydzień lub dwa do wykorzystania. Można korzystać z tych wszystkich zasobów, ale trzeba to robić z pomyślunkiem i rozumieć, jakie ewentualne ryzyko stwarza to dla klienta i go o tym poinformować. Zawsze komunikacja jest najlepszym sposobem na to, żeby nie było w przyszłości problemów.
A skoro mowa o komunikacji, to co zrobić w momencie, kiedy to klient prosi nas, żebyśmy skopiowali czyjąś pracę, czyli krótko mówiąc, prosi nas o plagiat? Taka sytuacja także pojawiła się w naszej karierze projektowej. Miałyśmy sytuację, kiedy klientowi nie spodobały się pierwsze drafty, które dla niego przygotowałyśmy. Podesłał projekty, które miałyśmy po prostu odwzorować. To był projekt strony internetowej i klient poprosił nas, żebyśmy sekcja za sekcją odtworzyły tę stronę dokładnie tak, jak na przesłanym przykładzie. Oczywiście już w pierwszym momencie, kiedy przeczytałyśmy tę wiadomość, pomyślałyśmy, że nie ma na to naszej zgody. Nie chcemy, żeby ktoś kiedyś w ten sam sposób skopiował naszą pracę, więc to było dla nas proste i oczywiste, że tego nie zrobimy. Jednak musiałyśmy się nagimnastykować, żeby napisać odpowiedź klientowi, by w jasny sposób zakomunikować mu, że nie zrobimy tego i jednocześnie musiałyśmy wykazać się zrozumieniem i dowiedzieć, skąd to się wzięło. Okazało się, że klient chciał nam w ten sposób pomóc. Warto wytłumaczyć klientowi w takiej sytuacji, co wiąże się z podobnym działaniem. Może nie mieć świadomości, że plagiat jest czynem karalnym. W świecie graficznym jest szczególnie ważne, żeby plagiatu nie popełniać. Jeżeli jednak klient nadal napiera na wykonanie takiego projektu, możemy całkowicie zrezygnować z wykonywania przedmiotu umowy lub sporządzić coś na zasadzie oświadczenia, które klient podpisuje. W tym oświadczeniu klient bierze na siebie całą odpowiedzialność prawną za kształt projektu, my umywamy ręce i wykonujemy zlecenie według zamówienia i wytycznych klienta. Trzeba to wszystko ultradokładnie udokumentować właśnie w tym oświadczeniem, by mieć pewność, że gdyby doszło kiedykolwiek do jakiegoś sporu, to będzie to odpowiedzialność wyłącznie klienta, bo został poinformowany o konsekwencjach. Klient zobowiązuje się m.in. do pokrycia wszystkich kosztów sądowych, a także do tego, że wy nie będziecie zaangażowane w proces. Jeżeli jest to sytuacja, którą jesteś w stanie zaakceptować, możesz przystać na taki obrót sprawy.
Jeśli obawiasz się, że w przyszłości może spotkać Cię podoba sytuacja lub miałaś już do czynienia z nieciekawymi sytuacjami z klientami, to spieszymy donieść z radością, że w naszej nowej publikacji Podręczniku Współpracy z Klientem znajdziesz wzory postępowania na lepsze i gorsze czasy. To zbiór dobrych praktyk współpracy z klientem i przepis, by każda współpraca, której się podejmujesz, szła gładko, klienci byli zadowoleni, byś potrafiła bronić swoich granic i również na koniec miała satysfakcję, a klient jako zadowolony posiadacz nowego projektu, wystawił Ci bardzo pozytywną rekomendację. Podręcznik ma niecodzienną formę, bo nie jest e-bookiem w PDF, tylko plikiem na dysku Google, byś mogła w łatwy sposób kopiować wzory wiadomości i przenosić je do swojego programu mailowego. W ten sposób możesz stworzyć szablony maili, które będziesz kierować do swoich klientów. Podręcznik zawiera na ten moment 69 wzorów różnych wiadomości. Są to maile przygotowane na etap przed współpracą, w trakcie współpracy i po jej zakończeniu. Znajdziesz tam wiadomości, dzięki którym w łatwy i przejrzysty sposób będziesz w stanie rozprawić się z różnymi obiekcjami i postawami negocjacyjnymi klientów. Podręcznik zawiera także spis procesów, które usprawniają pracę w studio graficznym oraz scenariusz rozmowy sprzedażowej, która sprawia, że klient czuje się wysłuchany, zrozumiany i z uśmiechem na ustach mówi TAK! Twojej ofercie. Zapraszamy do zapoznania się z podręcznikiem.
W kolejnym odcinku będzie sesja pytań i odpowiedzi. Jeżeli masz do nas jakieś pytanie lub nurtuje Cię jakaś kwestia, możesz podesłać nam anonimowe pytanie. Możesz też skontaktować się z nami pod adresem helou@shablon.pl. Odpowiadamy na każdą wiadomość, więc zapraszamy do zadawania pytań. Jeśli chcesz się przekonać, jak takie Q&A przebiega w naszym wydaniu, możesz to sprawdzić, zaglądając do pierwszej części z tej serii.